piątek, 29 marca, 2024

Mikołaj na Pradze

Zauważyłem go jak biedak wisiał na rynnie. Wracałem akurat z pasterki, była 5 rano, a my zasiedzieliśmy się trochę z chłopakami na pl. Hallera (bo praskie pasterki mają swój urok!). Nie chciał, żebym go zobaczył. Było mu wstyd, że zamiast w Laponii, wisi teraz na rynnie, gdzieś między blokami na Nowej Pradze. Mowa rzecz jasna o Mikołaju!


Pomogłem mu zejść. Opowiedział, jak próbował wykonać niefortunny skok z dachu i jak zaczepił nogą o ukruszony gzyms. Obiecałem mu, że zaraz po świętach złożę w tej sprawie interpelację do urzędu. Praga była jego ostatnim przystankiem do domu, czekał właśnie na helikopter, bo z reniferami coraz trudniej mu się dogadać. Mieliśmy mało czasu, ale postanowiłem popytać go o dzieciaki z Pragi. – To nie są aniołki, ale mają dobre serca – mówi. – No i te charakterki to też bym im ukrócił! Ale i tak zawsze jest śmiesznie. Kilka lat temu na Targowej obrzucali mnie śnieżkami, a jakiś wariat rzucił we mnie kanapką, ale to nic – uśmiecha się.

Obiecał, że zadzwoni na kolejne święta to pogadamy dłużej. Uznałem, że tak tylko powiedział dla kultury, przecież nie wymieniliśmy się nawet numerami telefonów… a on wczoraj zadzwonił! Pytał o gzyms przy pl. Hallera i czy jak się znów zaczepi, to może zadzwonić. – Oczywiście! – odparłem. – Dzięki, mam jeszcze jedną prośbę, w tym roku potrzebuje waszego wsparcia. Odezwę się przed pierwszą gwiazdką. Czołem redakcja!

P.S.

Pomogliśmy. Wspólnie z mieszkańcami przejęliśmy od świętego Mikołaja część obowiązków. Tuż przed świętami, odwiedziliśmy kilkadziesiąt praskich rodzin i obdarowaliśmy je upominkami! Ale tym pochwalimy się później:)

Redakcja
Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Najnowsze informacje

Podobne wiadomości