piątek, 19 kwietnia, 2024

Ostro na Pradze

Dziwne, ktoś cały czas wali czymś w blachę. Dźwięk jak szkolny dzwonek. Ale na ulicy? Szkolne zajęcia w plenerze? Wyglądam, a pod oknem widzę człowieka z jakąś dziwną maszyną. Bezustannie wali młotkiem w blachę i się rozgląda. Po chwili bierze maszynę na ramię i idzie dalej. Postanowiłem sprawdzić, kim jest.

Pan Edward ze Szmulek od kilku lat przemierza Warszawę i ostrzy noże, i nożyczki. Prawdopodobnie jest ostatnim warszawskim „ostrzycielem”. Dziś odwiedził Pragę. – Jestem tu kilka razy w miesiącu – przyznaje. – Jutro jadę na Bielany, pojutrze może na Żoliborz.

– Czy można wyżyć z takiego zawodu? –pytam. – Na jedzenie jest – odpowiada pan Edward. – Jestem bezrobotny to, co mam robić? Naostrzenie dużego noża kosztuje trzy złote, a małego dwa złote. To rodzinna branża – mówi dalej. – Maszynę do ostrzenia wykonał jeszcze przed wojną mój dziadek, ojciec był ślusarzem i nauczył mnie zawodu.

Klientów jest niewielu, prawie wcale. Bardziej rentowne dzielnice to te oddalone od centrum. A Praga? – Różnie, ale nic specjalnego…

Poprosiłem, aby naostrzył moją starą, ale solidną finkę, którą dostałem kiedyś od wujka. Byłem wtedy bardzo mały, nóż nigdy nie był ostrzony. Pan Edward w ciągu kilku minut zrobił z niego prawdziwego „kosiorka”. – Proszę uważać, jest bardzo ostry – przestrzegł. Niestety, musiałem sprawdzić i okazało się, że miał rację. Na szczęście miałem przy sobie plaster.

Kamil Ciepieńko
Kamil Ciepieńkohttps://kamilciepienko.pl/
Redaktor i twórca Przeglądu Praskiego. Publicysta i samorządowiec. Radny dzielnicy Praga-Północ od 2010 r. Z Pragą jest związany od pierwszych dni życia. Fundator i prezes Fundacji Praga Pomaga.

Najnowsze informacje

Podobne wiadomości