Portale społecznościowe w ostatnim czasie odtrąbiły sukces w postaci dotacji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków dla tzw. drewniaka Burkego przy ul. Kawęczyńskiej 26. Czy te fanfary nie są jednak przedwczesne?
Mniej zorientowanym Czytelnikom spieszymy wyjaśnić, że dotacja Konserwatora Wojewódzkiego wynosi 100 tys. zł. Drugie tyle musi dołożyć właściciel budynku, czyli dzielnica Praga-Północ. Te 200 tys. nie pokryją kosztów remontu budynku. To tylko drobne prace naprawcze, które mają sprawić, że drewniak jeszcze trochę postoi. Natomiast całkowity remont został wyceniony na 3 mln zł – i to wszystko za 155 mkw. powierzchni! Wychodzi ponad 19 tys. zł za metr kwadratowy – to więcej niż za wysokiej klasy apartament. Czy naprawdę Warszawę, a Pragę w szczególności, na to stać? W obliczu kryzysu, w dobie pandemii? Czy ci, którzy upominają się o remont, musieliby za niego zapłacić z własnej, a nie publicznej kieszeni, czy wówczas również tak ochoczo by się na to decydowali?
Zabytek z drewna za 3 mln zł
Niestety, wciąż pokutuje przekonanie, że publiczne znaczy niczyje, a skoro publiczna sakwa nie ma dna, to można bez ograniczeń i z ułańską fantazją nią dysponować. Niestety, jak zawsze realia są nieubłagane, a budżet ciasny i ograniczony. Na remont czeka wiele kamienic, które zapewniłyby własny kąt setkom praskich rodzin. A 3 mln to kwota wystarczająca na remont generalny średniej wielkości kamienicy.
Tak, oczywiście, wiemy, że to zabytek. Niektórzy twierdzą, że cenny. Relikt drewnianej zabudowy, jeden z dwóch, które pozostały na Pradze, który bezwzględnie i za wszelką cenę należy chronić. Nie brak jednak i głosów przeciwnych, określających drewniak mianem starej szopy. Cóż, nie wszyscy są społecznikami i miłośnikami zabytków, a nawet i wśród nich słychać głosy rozsądku, zwykłej ekonomicznej kalkulacji, biorącej górę nad sentymentami.
Bez pomysłu na przyszłość drewniaka Burkego
Osobiście również mam wspomnienia związane z drewniakiem Burkego, z dzieciństwa z wizyty u znajomych. W pamięci utkwiły mi szpary w drewnianych ścianach szczytowych, pozwalające hulać wiatrowi, skrzypiące schody pełne dziur, po których wchodziłam z podszytym strachem zaciekawieniem, czy wytrzymają mój, niewielki wówczas, ciężar. Stan budynku od tamtych, zamierzchłych czasów się nie poprawił, wręcz przeciwnie. Stawiając sprawę jasno, cała konstrukcja to ściany z desek, izolacja z wiór i trocin, wewnątrz tynk położony na trzcinę. Drewniane spróchniałe stropy i dach pokryty papą. Wszystko do cna zniszczone, wymagające gruntownej wymiany. Oczywiście możliwe jest wykonanie takiego remontu. Należy jednak zadać sobie pytanie: co dalej? Z prawdziwą przykrością pozbawię złudzeń tych, którzy wyobrazili sobie spektakularną modernizację tego domeczku. Drewniak pozostanie drewniakiem, takim samym, acz w lepszym stanie technicznym. Jako zabytek przejdzie remont odtworzeniowy, czyli w takim samym kształcie i formie. I nadal pozostanie aktualne pytanie o wykorzystanie budynku – a nie ma pomysłu na drewniak Burkego. Pozostawienie jak dotychczas funkcji mieszkalnej byłoby kłopotliwe pod względem ochrony przeciwpożarowej. Na przestrzeni ostatnich lat pojawiały się różne propozycje typu centrum lokalne, dom kultury, filia muzeum, żadna jednak nie zagościła na dłużej. Na nowy pomysł potrzebny będzie nowy projekt budowlany, czyli dodatkowe pieniądze. Pieniądze, których niezmiennie brakuje na remonty szkół, dróg i kamienic. Zaprawdę, można bardziej racjonalnie wydać te miliony.
Dominika Baranowska