Dziś w nocy pomiędzy ulicami Starzyńskiego a Darwina na Nowej Pradze pojawiła się wataha dzików. Nie zważając na pędzące auta i nocnych marków ryły w ziemi i zajadały się żołędziami.
– To nie pierwszy raz, kiedy ta wataha kręci się po osiedlu – mówi mieszkanka, którą nasz reporter spotkał na nocnym spacerze z psami. – Niektórzy „odważni” podchodzą i straszą je, a taka locha nie dość, że może zaatakować, to spłoszona wyskoczy na jezdnie i spowoduje wypadek.
Po interwencji mieszkańców pojawił się eko-patrol straży miejskiej, który jednak po chwili obserwacji odjechał. – To sprawa Lasów Miejskich – powiedział strażnik. – Nie możemy nic zrobić.
Zapewne interwencja skończyłaby się tym, że ośmioosobowa grupa zwierząt rozbiegłaby się po podwórkach.
Dziki nie są groźne, jeśli nikt ich nie zaczepia, dlatego lepiej omijać je z daleka. Jeśli jednak spotkamy się z dzikiem „oko w oko” najlepiej stanąć w bezruchu. Zwierzak popatrzy i zajmie się dalszym szukaniem pożywienia. Wtedy należy spokojnie się oddalić.