środa, 4 grudnia, 2024

Tajemnicze podziemia Pragi

Udostępnij

Co jakiś czas archeolodzy prowadzący żmudne badania nad przeszłością Warszawy, natrafiają na kolejne tajemnice. Nie zawsze można ją wyjaśnić. Niewytłumaczoną do końca zagadką są np. rozlegle tunele ciągnące się – jakoby – od Modlina aż po praski ogród zoologiczny, a może nawet dalej. Podobno najdłuższy tunel zaczyna się w okolicach kościoła w Modlinie, przechodzi w pobliżu Cytadeli i kończy gdzieś właśnie koło ZOO.

Pod koniec lat 40. ubiegłego wieku, w czasie budowy trasy W-Z łączącej prawo i lewobrzeżną Warszawę, wiele kłopotów sprawiały wyłaniające się z gruzów zakamarki, nieoczekiwane korytarze, skręcające gwałtownie zakątki. Większość miała nadto liczne odgałęzienia odchodzące we wszystkie strony. Gdy odbudowywano Zamek Królewski, też natrafiano na rozmaite lochy i piwnice. Szczególnie skomplikowany przebieg mają te podziemne korytarze, które znajdują się pod obecnym Pałacem Ślubów (dawna kuchnia królewska, później malarnia Bacciarellego). Znajdujące się tam lochy skręcają – z niesłychaną gwałtownością – w stronę Wisły i Pragi. Trudno jest je spenetrować, gdyż nieeksploatowane od wielu, wielu lat, stanowią ogromne niebezpieczeństwo. Bo oto nagle pojawia się fragment potężnego muru albo stare splątane korzenie, sięgające bardzo głęboko. Wejścia do niektórych tuneli mają zaledwie kilkadziesiąt centymetrów, zwężonych nadto błotną skamieliną. Panuje tu straszliwa ciemność i cisza, przerywana tylko krzykiem nietoperzy.

Na części trasy, rzekomego, czy też rzeczywistego biegu tuneli, znajdują się stare kościoły, wokół których dawniej grzebano zmarłych. Pełno tu więc zetlałych ubrań i rozkładających się kości…

To nie jedyna przeszkoda uniemożliwiająca zbadanie tuneli. Brak jest bowiem planów ułatwiających dotarcie do lochów. W Warszawie, w czasie ostatniej wojny, Niemcy zniszczyli ponad 90 proc. zasobu archiwalnego! Ale plany musiały istnieć, skoro tunele powstały. Niewykluczone, że ocalały i znajdują się gdzieś w archiwach rosyjskich, wywiezione przez wojsko w pamiętnym roku 1915. Tunele były wszakże kopane na polecenie rosyjskich władz okupacyjnych, a jednym z ich twórców był słynny Adam Idźkowski, należący do najwybitniejszych architektów tamtej doby. Idzikowski, tak sprytnie obmyślił siatkę podziemnych korytarzy, aby biegły także pod dnem Wisły i pełniły zarazem funkcję mostu łączącego Warszawę z Pragą. Warszawa, aż do roku 1864 kiedy to wzniesiono most Kierbedzia (dziś Śląsko-Dąbrowski) nie miała stałej przeprawy, a budowa tunelu pod Wisłą była o wiele tańsza, niż wzniesienie mostu.

Prac nad tunelem pod Wisłą nie ukończono. Przerwano je także na Żoliborzu. Tam przecież zaczęła się budowa Cytadeli, potężnej twierdzy, z lufami dział wymierzonymi w niepokorne miasto, ukarane tak za Powstanie Listopadowe.

Gdy Rosjanie opuszczali Warszawę, wysadzali „po drodze” rozmaite zabudowania, w których rzekomo skryte były wejścia do tuneli. Do dziś w różnych miejscach, choćby w parku imienia Żeromskiego, istnieją, niedające się otworzyć pordzewiałe włazy, wokół których nieoczekiwanie zapada się ziemia. Kamienny parkan okalający ogród zoologiczny pęka co jakiś czas, stale w tych samych miejscach! Doły i zapadliny tworzą się też na skwerze przy placu Hallera. Starzy mieszkańcy tych okolic mówią, że niedobrze jest tamtędy chodzić, bo licho nie śpi…

A może to tylko takie sobie pogaduszki, toczone na ławeczkach, skrytych w gęstej zieleni? A może nie?

Danuta Szmit-Zawierucha

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Dołącz do nas i śledź portal Przegladpraski.pl codziennie na Facebook/Przegladpraski

Redakcja
Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Wiadomości

Wiadomości lokalne