wtorek, 19 marca, 2024

Warto zatroszczyć się o swój słuch. Dziś światowy Dzień Słuchu

Zaburzenia słuchu są jednymi z najpoważniejszych, długofalowych powikłań po przebyciu COVID-19. Do pogorszenia słuchu, w tym jednostronnej głuchoty, może dojść wiele miesięcy, a nawet rok po zakażeniu. Dlatego z okazji Światowego Dnia Słuchu, który obchodziliśmy 3 marca, warto zwrócić szczególną uwagę na ten wyjątkowy zmysł.

– W zeszłym roku analizowaliśmy wpływ zakażenia wirusem COVID-19 na narządy zmysłu. Okazało się, że jego częstą konsekwencją – poza znanymi zaburzeniami węchu – jest przewlekłe zapalenie zatok przynosowych. Jednak jednym z najbardziej poważnych i niepokojących powikłań są ubytki słuchu, w tym głuchota jednostronna. Do pogorszenia słuchu ozdrowieńców może dochodzić kilka miesięcy, a nawet rok od zakażenia koronawirusem. Już kilkuset pacjentów, którzy doświadczyli głuchoty jednostronnej po przebyciu COVID-19, leczyliśmy w naszym ośrodku w Kajetanach – mówi prof. Piotr H. Skarżyński – otorynolaryngolog, audiolog i foniatra, Instytut Narządów Zmysłów w Kajetanach.

Wirus szczególnie niebezpieczny dla dzieci

Wirus, który nagromadza się w nosowej części gardła, przez trąbkę słuchową może dostać się do ucha. Dlatego koronawirus może być obecny w uchu środkowym oraz wyrostkach sutkowych. Problemy ze słuchem najczęściej występują u pacjentów 20-, 30- i 40-letnich, gdyż połączenie między uchem środkowym a wewnętrznym jest u nich bardziej drożne niż u osób starszych. Nagromadzenie wirusa w uszach jest szczególnie niebezpieczne u dzieci, gdyż ich trąbka słuchowa ułożona jest bardziej poziomo, przez co wirusy mogą łatwiej przedostać się do ucha. – Niedosłuchy, do których doprowadza COVID-19, są bardzo często nieodwracalne, dlatego nie można ich lekceważyć – dodaje prof. Skarżyński.

Każda osoba, która przechorowała COVID-19 powinna sprawdzić swój słuch, zwłaszcza w ciągu kilku miesięcy od wyzdrowienia. Warto badać słuch także dzieciom, gdyż one same mogą nie zgłosić opiekunom, że gorzej słyszą. Według badań, zaprezentowanych na Europejskim Kongresie Mikrobiologii Klinicznej i Chorób Zakaźnych (ECCMID) w 2022 roku w Lizbonie, 60 proc. ozdrowieńców cierpi na co najmniej jeden objaw COVD-19 nawet po roku od zakażenia, a problem ze słuchem należy do jednego z najczęstszych z nich.

Zakażenia wirusowe wywołane także przez inne wirusy, m.in. grypy, cytomegalii czy RSV, mogą prowadzić do powikłań w postaci częściowego lub całkowitego niedosłuchu. Również niektóre antybiotyki i leki m.in. stosowane w przypadku leczenia malarii mogą być ototoksyczne i skutkować stałym lub postępującym pogorszeniem słuchu.

Szumy uszne mogą być objawem choroby

Problemy ze słuchem to nie tylko zapalenia uszu, powikłania po infekcjach czy konsekwencje słuchania głośnych dźwięków. To również szerokie spectrum wielorakich zaburzeń, jak np. szumy uszne, nadwrażliwość słuchowa czy zespół Centralnego Zaburzenia Przetwarzania Słuchowego u dzieci.

– Szumy uszne, które odbieramy jako piski, dzwonienie, są wynikiem nieprawidłowej aktywności nerwowej we włóknach nerwu słuchowego. Najczęściej dochodzi do niego w wyniku zmian w uchu wewnętrznym. Szumy uszne nie są chorobą, lecz objawem najczęściej niewielkich zmian w uchu wewnętrznym. W przypadku ich wystąpienia wymagana jest diagnostyka audiologiczna, aby wykluczyć zmiany organiczne, które wymagają zdecydowanej interwencji lekarskiej – mówi profesor.

profesor Skarzynski
Prof. Piotr H. Skarżyński – otorynolaryngolog, audiolog i foniatra, Instytut Narządów Zmysłów w Kajetanach. Fot. Mat. prasowe.

Osoba o nadwrażliwości słuchowej, czyli mizofonii, odczuwa duży dyskomfort w przypadku niektórych dźwięków. Dźwięki nieprzyjemne, np. szczekanie psa, płacz dziecka, krzyk, powodują u niej wręcz somatyczne reakcje na stres, przyspieszenie tętna i pracy serca, pocenie się. Powodem występowania mizofonii są głównie defekty dotyczące obwodowego narządu słuchu.

Czym objawia się CAPD?

– Zespół Centralnego Zaburzenia Przetwarzania Słuchowego u dzieci jest spowodowany nieprawidłowościami na poziomie centralnego układu nerwowego – wyjaśnia prof. Skarżyński. – Objawia się niewłaściwym przetwarzaniem bodźców słuchowych przy prawidłowym słyszeniu. Osoba z CAPD nie potrafi rozpoznawać i interpretować dźwięków, ma problem ze zrozumieniem poleceń i skupieniem uwagi, formułowaniem dłuższych form wypowiedzi czy z zapamiętywaniem usłyszanych informacji. Dzieje się tak dlatego, gdyż dziecko pewnych częstotliwości nie wyłapuje. Kluczem do pomocy takim dzieciom jest terapia i rehabilitacja.

Pewnych problemów ze słuchem nie można wyleczyć. Można jednak dbać o ten zmysł, by jak najdłużej był sprawny. Warto pamiętać i uczulać już nawet dzieci, że przebywanie w hałasie, słuchanie dźwięków przez słuchawki może z czasem doprowadzić do ubytków słuchu. Warto także zadbać o regenerację komórek słuchowych w ciszy. Im więcej wysiłku włożymy w dbałość o nie, tym dłużej będziemy cieszyć się ich dobrym stanem.

Redakcja
Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Najnowsze informacje

Podobne wiadomości