Protest wyborczy złożony przez radnych Praskiej Wspólnoty Samorządowej trafił na wokandę sądu. Sprawa dotyczy ubiegłorocznych wyborów do rady dzielnicy i nieprawidłowości przy liczeniu głosów na Pradze Północ.
Wybory samorządowe w 2014 roku zostały zapamiętane, jako przykład chaosu. Państwowa Komisja Wyborcza do dziś nie opublikowała na swoich stronach oficjalnych wyników. W całej Polsce dochodziło do poważnych naruszeń, które mogły mieć wpływ na wynik głosowania.
Wyborczy chaos nie ominął też Pragi Północ. W komisji przy ul. Otwockiej zdublowano około 60 nazwisk wyborców, gdzie indziej wydano za dużo kart niż zapisano w protokole. Członkowie komisji w wielu przypadkach nie sprawdzali liczby kart odebranych z urzędu i źle zaplombowali urny. Na listach wyborców znalazły się też osoby …nieżyjące.
Na pierwszym okręgu (Nowa Praga i Golędzinów) potwierdzono, że głosy mieszkańców zostały przypisane innym kandydatom lub zniszczone. Tak było w przypadku kandydatów Praskiej Wspólnoty. W niektórych komisjach zaliczyli 0, mimo potwierdzonych głosów oddanych m.in. przez najbliższych.
– Zebraliśmy oświadczenia osób, których głosy w dziwny sposób zniknęły – mówi Jacek Wachowicz, przewodniczący Praskiej Wspólnoty. – Materiał dowodowy złożony w sądzie nie pozostawia złudzeń; wybory na Pradze nie miały nic wspólnego z demokracją.
Lokalni samorządowcy są zdania, że nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów na Pradze. Dzień po zakończeniu wyborów, odnaleziony w dziwny sposób głos zaważył, że pewna już mandatu kandydatka z PWS straciła go na rzecz kandydata z PO. Ta sytuacja nabrała szczególnego znaczenia, gdy okazało się, że osobą odpowiedzialną za wprowadzanie danych wyborczych do systemu był syn kandydatki PO na trzecim okręgu (Michałów i Szmulki).
Pierwsza rozprawa odbędzie się 27 marca o godz. 13 w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga.