Niestety, już ich w śmietnikach raczej nie ma, a jeśli się zdarzą, to ni minuty nie postoją. Nałogowi szperacze zajmą się nimi wcześniej niż Miłośnicy Starych Przedmiotów.
Jeszcze kilka lat temu targałam ciężką wyżymaczkę z odległego śmietnika na Starej Pradze do siebie na Pragę II. W mojej okolicy śmietnikowe altanki to już nędza. Skarbem nie jest zużyta szafka kuchenna z paździerzowej płyty, ani sedes pożółkły ze starości, ani kuchenne odpadki i jednorazowe opakowania. Ale z nawyku zaglądam do swojego i mijanych śmietników. A nuż ktoś w szoku po śmierci babci wywali rozrzutnie młynek na korbkę, tarę lub żeliwną, szalową wagę.
Kiedyś usłyszałam dziwny, ni to rumor, ni to łoskot. Jakiś człowiek mozolnie toczył pod śmietnik wiekową, ozdobną podstawę do maszyny marki Singer. Zrobiłam z niej stylowy stół do pracy. Innym razem patrzę, oczom nie wierzę, a pod altanką stoi drewniany koń na biegunach. Zaopiekowałam się nim.
Albo taka historia: Idę wystrojona (bo to niedziela) i co widzę?. Stoi i czeka na mnie podstawa do maszyny marki Clemens Muller, nawet ozdobniejsza od Singiera. Mam teraz piękny kuchenny stół. Zdarzyło się też, że wędrowałam przez pół Pragi z wielką tarą pod jedną pachą i dużym liczydłem pod drugą.
Skończyły się czasy obfitych łowów. Mimo to zaglądam do śmietnika od przodu, zachodzę je z tyłu, zanurzam głowę w ich smrodliwe wnętrza. Nie tracę nadziei. Bo nigdy nie wiadomo, co komu okaże się w domu zawadą, zbędnym rupieciem, niepotrzebnym gratem, śmieciem.
Czy można nazwać byle czym kawałek (tyle ocalało) regulaminu uczniowskiego z okresu zaborów w języku polskim i rosyjskim? Jakim cudem ten strzęp na tekturze ocalał? Przecież przeżył pierwszą wojnę, zawieruchę drugiej, nie licząc destrukcyjnego działania czasu, poniewierki po piwnicach i licho wie jakich dziwnych miejscach.
Tak, tak, trzeba pilnie przyglądać się leżącym w nieposzanowaniu rzeczom. Co tam śmietniki! A jakie cenne przedmioty znajdują archeolodzy w starych latrynach!
Autor: Maria Terlecka