sobota, 23 listopada, 2024

Tajemnice bankiera Szmula Zbytkowera. Historia założyciela dawnego folwarku Szmulki

Udostępnij

W końcu XVIII w. ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski wydzierżawił kupcowi, a zarazem bankierowi Szmulowi Jakubowiczowi Zbytkowerowi część wsi Targówek, leżącej na warszawskiej Pradze. Szmul był jego dostawcą i faktorem. I nie da się ukryć, że król wisiał u niego w kieszeni, bo Szmul pożyczał władcy pieniądze. I to nie tylko na obiady czwartkowe, lecz także na wiele innych uciech.

Początkowo folwark nosił nazwę Bojnówek i położony był na wschód od obecnej ul. Targowej. Potem stopniowo się rozszerzał i przeszedł na własność Zbytkowera. Folwark przyjął nazwę Szmulki, choć spotyka się także nazwę Szmulowizna lub nawet Szmulowszczyzna.

Szmul Zbytkower. Geniusz finansowy

Kim był jego właściciel? Osobą pełną do dziś niewyjaśnionych sekretów. Urodził się podobno w 1756 r. w Zbytkowie – dziś to tereny Wawra. Data i miejsce urodzenia są niekiedy kwestionowane. A nosił różne imiona i nazwiska. Zwano go Samuelem Sonnenbergiem, Szmulem lub Samuelem Jakubowiczem, Samuelem Zbytkowerem… A był ówczesnym geniuszem finansowym. Nieobcy był mu żaden sposób zarabiania pieniędzy.
Zmonopolizował ówczesny handel mięsem w Warszawie. Na Pradze wybudował rzeźnię, garbarnię i magazyny mięsne. Eksportował mięso, wyroby skórzane i bydło, gdzie się dało, np. do Prus. Spławiał swoje towary Wisłą do Gdańska, zarabiając na tym krocie. Ale nie poprzestał na wyrobach mięsnych, eksportował także zboże i drewno.

rzeznia praska
Dawna rzeźnia praska w rejonie ulic Okrzei, Sierakowskiego i Wrzesińskiej na Pradze-Północ. Rok 2010. Fot. KC/Przegladpraski.pl

Rozszerzał swoje królestwo finansowe: kupował tartaki i cegielnie, dzierżawił gorzelnie i karczmy. Było mu wszystko jedno, w jaki sposób zarabia pieniądze. Na przykład bogacił się najbardziej na dostawach dla wojska. Początkowo było to wojsko polskie, ale potem handlował z wojskami rosyjskimi i pruskimi.

Ulubieniec trzech władców, czyli sługa trzech panów

Najpierw współpracował z królem Polski Stanisławem Augustem. Otrzymał od niego dokument, że jest liwerantem, czyli dostawcą wojskowym wojsk polskich. Podobno pomogła mu w tym jego trzecia żona Judyta, o oszałamiającej urodzie. W Warszawie prowadziła salon, do którego przychodzili najbogatsi i najbardziej znaczący mieszkańcy stolicy. Nie tylko bogaci kupcy, lecz także dyplomaci, urzędnicy miejscy i oficerowie. Miejska legenda głosi, że bywała także na obiadach czwartkowych u króla Stasia, który zafascynowany jej urodą i inteligencją zezwalał jej mężowi na wszystkie posunięcia kupieckie. W sekrecie opowiadano, że była nie tylko znajomą, lecz także kimś więcej dla kochliwego króla. Szmul był tak znany i popierany, że w roku 1780 Sejm Czterech Ziem mianował go przedstawicielem wszystkich Żydów Rzeczypospolitej.

Jednak Szmulowi to nie wystarczyło. W 1798 r. od króla pruskiego Fryderyka Wilhelma II otrzymał przywilej nabywania nieruchomości i dóbr ziemskich. Dwa lata później, korzystając z tego przywileju, odkupił tereny należące do królewskiego skarbca i założył tam żydowski cmentarz, który obecnie mieści się przy ul. św. Wincentego. Jakie przysługi oddał królowi Prus, by uzyskać takie wsparcie, dokładnie nie wiadomo.

Otrzymał od niego także tytuł commissario, czyli osoby, której powierza się szczególne zadania państwowe. Oczywiście ważne dla państwa pruskiego. Co robił na polecenie władz wrogiego mocarstwa, nie wiadomo, może tylko przekazywał żywność dla wojska pruskiego, ale nie wydaje się to prawdopodobne.

Zasłużył się też dla cesarstwa rosyjskiego. Otrzymał od gen. Romanusa, reprezentującego cara, dokument, który czynił go generalnym liwerantem dla wojsk rosyjskich okupujących Polskę. Zajmował się np. z jego upoważnienia rekwizycjami prowiantu i paszy dla koni, łupiąc polskich szlachciców i chłopów. Oczywiście zdobyte w ten sposób wiktuały i furaż dostarczał rosyjskiemu wojsku.

Było mu więc wszystko jedno, dla kogo pracuje. Nie utożsamiał się z gasnącym Królestwem Polskim. Nic dziwnego, że kiedy wybuchło powstanie kościuszkowskie w 1794 r., uciekł z Warszawy, obawiając się reperkusji za współpracę z wrogami.

Miejska legenda głosi, że podczas rzezi Pragi dokonywanej przez wojska Suworowa, kiedy zabito ok. 20 tys. ludzi, wrócił, by ratować dzieci z rąk Kozaków i wykupywać rannych za złote dukaty. Powątpiewają w to historycy z Żydowskiego Instytutu Historycznego, w jego biogramie opisującym owe rzekome wydarzenia używając np. słów „podobno”.

rzez pragi
Rzeź Pragi. Drzeworyt XIX w. według Juliusza Kossaka

A co się stało ze Szmulem Zbytkowerem? Po upadku powstania kościuszkowskiego wrócił do Warszawy, gdzie prawdopodobnie zmarł we wrześniu 1801 r. I został pochowany na założonym przez siebie cmentarzu.

Rodzinne koleje losu

Fortunę po nim, której w całości nie udało się skonfiskować rządowi powstańczemu, przejęła jego żona, Judyta. Zarządzała nią razem z synem z pierwszego małżeństwa Szmula – Berkiem Sonnenbergiem – oraz swym zięciem Samuelem Antonim Fraenklem. Dalej byli dostawcami siana i zboża, głównie owsa, dla wojska, tym razem armii Księstwa Warszawskiego. Zarabiali na tym świetnie. Ich działalność skończyła się chwilowo wraz z klęską Napoleona i upadkiem Księstwa Warszawskiego.

Szmul Zbytkower z żoną Judytą według obrazu B. Canaletta. Zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie.

Dalej prowadzili jednak operacje finansowe, korzystając m.in. z usług swego własnego banku. Żyłkę do interesów odziedziczył syn Szmula Berek, będąc – nie tylko jak ojciec – dostawcą mięsa dla wojska, lecz także dzierżawcą żup solnych w Wieliczce. Prowadził też działalność filantropijną, wspierając m.in. ubogich i działalność Instytutu Ociemniałych i Głuchoniemych w Warszawie. Potomkami Szmula Zbytkowera byli także: rabin Chaim Pozner – kapelan starozakonnych w wojsku polskim w latach 1924–1935, Michał Bergson – założyciel Domu Wychowawczego Gminy Starozakonnych na Pradze, słynny francuski filozof i pisarz – laureat Nagrody Nobla Henri Bergson oraz siostra zakonna błogosławiona Franciszka Siedliska – założycielka Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Hanna Budzisz

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Dołącz do nas i śledź portal Przegladpraski.pl codziennie na Facebook/Przegladpraski

Redakcja
Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Wiadomości

Wiadomości lokalne