środa, 29 marca, 2023

Aktywiści w Domu Sąsiedzkim Moje Szmulki

Aktywiści miejscy wymusili na urzędnikach lukratywne zlecenie na prowadzenie Domu Sąsiedzkiego na Pradze-Północ – ustalił portal Niezależna.pl.

Jak podaje Niezależna, wbrew woli zarządu dzielnicy Praga-Północ i zdrowemu rozsądkowi Praskie Stowarzyszenie Mieszkańców (PSSM) „Michałów” zostało wybrane na gospodarza Domu Sąsiedzkiego przy ul. Łochowskiej 39/7 na Pradze-Północ. To placówka, która ma służyć mieszkańcom i organizacjom pozarządowym. Głównie posłuży tym drugim, ponieważ wiążą się z tym wysokie środki – prawie 300 tys. zł

W protokołach z posiedzeń komisji konkursowej można znaleźć informację, że oferta „Michałowa” była wyższa o prawie 50 tys. zł od propozycji składanych przez konkurencję, np. Polskie Stowarzyszenie Coachingu  i Rozwoju, prowadzące wiele społecznie ważnych programów. Jak informuje Niezależna, oferty pod kątem merytorycznym były niemal takie same.

Konkurs konkursem, a zlecenie musi być po naszej stronie

Stowarzyszenie przegrało więc konkurs, a Sylwester Klimiuk, członek zarządu tej organizacji, złożył skargę na dzielnicę. Przekonywał, że jego stowarzyszenie prowadziło już dom sąsiedzki i ma odpowiednie doświadczenie. Jednak zdaniem zarządu dzielnicy nie było to wystarczającym argumentem, dlatego oferta został odrzucona.

Z pomocą przyszły aktywistom władze miasta, które przejęły kontrolę nad przetargiem i umożliwiły im zarządzanie placówką. Warto pamiętać, że ruchy miejskie mają swoich przedstawicieli w najwyższych władzach miasta – to z ich poparciem startowała w wyborach dyrektorka-kordynatorka Justyna Glusman. Pod zarządzeniem w sprawie wyboru oferty stowarzyszenia podpisał się sam prezydent Rafał Trzaskowski.

Wiceburmistrzowie Pragi: Dariusz Kacprzak i Dariusz Wolke wskazali jednak, że umowa w takiej formie jest niezgodna z przepisami ustawy o finansach publicznych, a ogromna różnica w cenie nie spełnia kryteriów gospodarności. Za złamanie tych przepisów, które nabierają szczególnego znaczenia w czasie recesji spowodowanej pandemią, grozi odpowiedzialnością przed Regionalną Izbą Obrachunkową i nawet kara w postaci zakazu wykonywania funkcji publicznych.

Wynagrodzenie na poziomie pensji dyrektora szkoły

Argumenty dzielnicy nie przekonały jednak Sylwestra Klimiuka, który przekonywał, że Dom Sąsiedzki pod zarządem jego stowarzyszenia szczególnie sprawdzi się w czasie pandemii. Tłumaczył też, że dotychczasowa działalność „Domu” cieszyła się dużym powodzeniem i uznaniem mieszkańców.

Jak ustaliła Niezależna, za „sukcesem” placówki stoi żona Sylwestra Klimiuka, która w ramach poprzedniej umowy, za niespełna rok pracy w roli kierownika Domu Sąsiedzkiego zarobiła 60 tys. zł. To wynagrodzenie dyrektora szkoły. Na liście wynagrodzeń jest też Krzysztof Michalski, szef drugiej grupy aktywistów – ze stowarzyszenia „Dla Pragi”. Był on też wcześniej przewodniczącym Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego (DKDS), której przedstawiciele – czyli jego dawni koledzy – stanowili połowę składu komisji konkursowej.

Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Najnowsze informacje

Podobne wiadomości

Strona wykorzystuje pliki cookie. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close