Choć plac gen. Józefa Hallera jest określany jako salon Pragi II, osiedla mieszkaniowego na Pradze-Północ, to od lat jest niezauważalny dla władz Warszawy. Przykładem jest zniszczona nawierzchnia placu przy zatoce autobusowej na skrzyżowaniu z ulicą Dąbrowszczaków. Problemem zajął się praski radny, który po raz kolejny postanowił wystąpić w tej sprawie do władz stolicy z prośbą o pilny remont. Ma też pomysł, który ma ułatwić urzędnikom interwencje.
– Wszystkiemu winna wydaje się być inicjatywa budowy Centrum Lokalnego, która na wiele lat zamroziła ważne i kluczowe inwestycje na placu – mówi Kamil Ciepieńko, wiceprzewodniczący rady dzielnicy ze stowarzyszenia Kocham Pragę. Jak przyznaje, wielokrotnie występował z prośbami o podjęcie działań w zakresie remontu ulicy, która prowadzi przez plac.
Brak konsekwencji w polityce władz Warszawy
– Argument związany z projektem budowy Centrum Lokalnego w pewnym sensie tłumaczy urzędników z Zarządu Dróg Miejskich, mają związane ręce przez niekonsekwentną politykę władz miasta. Zaproponowałem jednak pomysł, który być może rozwiąże problem od strony formalnej, będzie też przede wszystkim pierwszym odważnym krokiem do pełnego remontu placu, w tym także reaktywacji planów budowy Centrum Lokalnego – mówi radny Ciepieńko.
Jednym z najbardziej newralgicznych i wymagających pilnego remontu miejsc, jest zatoka autobusowa przy placu i ulicy Dąbrowszczaków. – Warto zwrócić uwagę, że ten niespełna 80 metrowy odcinek ulicy w żaden sposób nie koliduje z projektem Centrum Lokalnego. Zatoka autobusowa ma długość około 50 metrów, więc wymiana nawierzchni nie popsuje planów przyszłym architektom centrum. Ten niewielki odcinek ulicy mógłby zostać wyremontowany i przedstawiony mieszkańcom, jako zapowiedź przyszłych zmian, które niewątpliwie czekają mieszkańców osiedla Praga II –proponuje wiceprzewodniczący praskiej rady.
ZTM: To przekracza nasze możliwości
Radny zwrócił się ze swoim pomysłem do Zarządu Dróg Miejskich, ale urzędnicy przesłali pismo dalej, do Zarządu Transportu Miejskiego, który zarządza zatokami autobusowymi. W piśmie, które radny otrzymał od ZTM czytamy, że inwestycja ta, przekracza ich możliwości finansowe. Urzędnicy zostawili jednak cień nadziei, bo w dalszej korespondencji czytamy też, że: (…) mając na uwadze planowaną rewitalizację całego placu, ale bez określonego terminu tej inwestycji, podejmiemy próbę ustalenia z Zarządem Dróg Miejskich oraz Urzędem Dzielnicy Praga-Północ zakresu ewentualnych prac możliwych do przeprowadzenia obecnie.
– Popękana nawierzchnia zatoki autobusowej to nie tylko ryzyko brudnych ubrań pasażerów i niszczenie zawieszenia miejskich autobusów. To przede wszystkim niebezpieczeństwo dla osób, które czekają lub przechodzą w pobliżu zatoki. Nigdy nie wiadomo jak zachowa się kilkutonowy pojazd na tak ryzykownej nawierzchni – mówi radny, który planuje kolejne kroki w tej sprawie.