poniedziałek, 2 grudnia, 2024

Rosjanie zniszczyli mur na Pradze

Udostępnij

Przy ul. Borowskiego, pomiędzy ulicami Ratuszowa i Brechta, doszło do aktu wandalizmu. Niejaki Michaił Nikiforow i Iwan Łazur, zdewastowali ścianę starych magazynów broni ryjąc na niej swoje podpisy. Do zdarzenia doszło zapewne w późnych godzinach wieczornych… w 1911 r.

To nie pomyłka. Na ścianach budynku, w miejscu gdzie dziś mieści się Instytut Tele i Radiotechniczny, znajdują się ponad stuletnie napisy, wyryte przez stacjonujących tu rosyjskich żołnierzy. Można odczytać zarówno imiona, nazwiska i daty, np. „Tu byłem na warcie. Iwan 1911”.

Jaki był motyw wandali sprzed wieku? Zapewne chęć pozostawienia po sobie śladu podczas służby w Warszawie. Z naszych informacji wynika, że stacjonował tu 2 Orenburski Pułk Kozaków, który był odpowiedzialny za rozpędzanie manifestacji patriotycznych oraz patrolowanie ulic i dworców kolejowych.

W rejonie otaczającym ulicę Borowskiego ok. 1875 r. powstały zabudowania wojskowe, niskie, parterowe budynki służyły za magazyny oraz stajnie 2 Orenburskiego Pułku Kozaków, którzy w tych rejonach stacjonowali do 1915 r. Pułk był odpowiedzialny m.in. za rozpędzanie manifestacji patriotycznych oraz patrolowanie ulic i dworców kolejowych.

Swoiste „wojskowe miasteczko” liczyło ponad sto obiektów, w kilku zachowanych do dziś poza tradycyjnymi magazynami żywieniowymi, znajdowały się magazyny broni i amunicji, a ta jak wiadomo była na wagę złota w związku z czym, podlegała stałemu dozorowi. Co w tym dziwnego? Teoretycznie nic pod warunkiem, że nie będziemy zastanawiać się nad znajdującymi się na nich do dziś napisami. Należy bowiem zaznaczyć, że służba w Armii Imperium Rosyjskiego trwała minimum 25 lat, brani w szeregi młodzi wojacy w większości nie potrafili ani czytać, ani pisać. Szacuje się, że analfabetyzm w szeregach Armii Carskiej sięgał 90 proc., a w związku z tym rzadko kiedy, któryś potrafił się podpisać chociaż imieniem. Zachowane do dziś zniekształcone litery, złożone często z błędami w słowa stanowią ciekawą atrakcję “regionu”. Pozostawili je prawdopodobnie patrolujący koszary i pilnujący magazynów armiści. Wśród nich można znaleźć np. карауль (warta), молитва (modlitwa) czy дурак (dureń), inicjały oraz nazwiska patrolujących opatrzone datami – Miednikowa stojącego na warcie w 1899 r., Pemra w 1909 r., Michaiła Nikiforowa w 1910 r., Biełausowa w 1911 r., Iwana Łazura w 1914 r. oraz Kriwowa, Szpaihlera, Bardaszewa, Rybnikowa, Karpa Awdiejewa oraz Bromowicza, który podpisał się na murze jako ostatni – 4 września 1914 r., czyli niecały rok przed opuszczeniem praskich koszar przez rosyjskie wojska. Zagłębiając się jednak bardziej można zauważyć, że napisy pozostawili nie tylko Kozacy z 2. Pułku, ale także żołnierze z 185. Pułku Siedleckiego i 187. Rezerwowego Pułku Piechoty.

Ponad stuletnie cegły, które dziś są świadkiem historii, są jednak zagrożone. Mimo, że budynki znajdują się w ewidencji zabytków, nie mają ochrony prawnej. Taką ochronę gwarantuje dopiero wpis do rejestru zabytków bądź stworzenie miejscowego planu zagospodarowanie przestrzennego. W przypadku budynku przy ul. Borowskiego, właściciel nie musi nawet konsultować planów remontu z konserwatorem zabytków, dlatego prascy aktywiści ze Stowarzyszenie „Kolekcjonerzy Czasu”, postanowili upomnieć się o los historycznych napisów. Wystąpili do wojewódzkiego konserwatora zabytków, aby ten wpisał mur przy ul. Borowskiego do rejestru zabytków. Jeśli konserwator przychyli się do prośby stowarzyszenia, na murze zapewne pojawi się tablica informacyjna, niektóre z cegieł mogłyby zostać chronione szkłem.

Współpraca redakcyjna: Anna Straszyńska (Kolekcjonerzy Czasu)

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Dołącz do nas i śledź portal Przegladpraski.pl codziennie na Facebook/Przegladpraski

Redakcja
Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Wiadomości

Wiadomości lokalne