Wisła wciąż zaskakuje. Rekordowo niski poziom rzeki sprawił, że ta, stała się polem do popisu dla przeszłości. Przygotowaliśmy fotorelację i dźwięk z dzisiejszej konferencji, która odbyła się na praskim brzegu, na wysokości Golędzinowa.
Mówią: Hubert Kowalski z Instytutu Archeologii UW i Marcin Jamkowski, dziennikarz i członek The Explorers Club.
Z pozoru zwykłe kamienie okazują się być bezcennymi detalami XVII-wiecznych dekoracji architektonicznych m.in. Pałacu Kazimierzowskiego na Krakowskim Przedmieściu. Wszystkie te elementy, to niemi świadkowie jednego z największych rabunków miasta dokonanego w okresie potopu szwedzkiego. – Nasze prace stanowią kontynuację badań rozpoczętych w 2009 roku – mówi archeolog dr Hubert Kowalski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Odnaleźliśmy wtedy zabytkowe kamienne detale architektoniczne, które rabowali Szwedzi w 1656 r. Ze względu na niski stan wody nie mogli ich wtedy przetransportować Wisłą i zatopili szkuty. Kilkadziesiąt ton marmurów wpadło do wody.
Pierwsze skarby archeolodzy wydobyli w 2011 roku, prace były kontynuowane w kolejnych latach. Łącznie udało się już wydobyć prawie 20 ton zabytkowych marmurów.
Jak tłumaczą badacze, najtrudniej jest zlokalizować miejsca, w których znajdują się zabytki, ponieważ widoczność w Wiśle jest zerowa. W tym celu przeczesują dno z pomocą sonarów i echosond, a także profilomierza osadów dennych, który potrafi odnaleźć nawet to, co kryje się pod piachem. Skale trudności podkreśla fakt, że poziom piasku w Wiśle może sięgać nawet do 8 metrów głębokości.
Praski brzeg jest bezustannie kontrolowany przez straż miejską. – Funkcjonariusze zabezpieczają to miejsce na prośbę archeologów. Strażnicy objęli stały posterunek 27 sierpnia. Ich zadaniem jest zapobieganie dewastacjom i kradzieży zabytkowych elementów – mówi Andrzej Krysik naczelnik straży z praskiej komendy przy ul. Młota.
– To bezcenne detale i dlatego poprosiliśmy straż miejską o zabezpieczenie terenu wykopalisk. Chodzi o to żeby nikt nie próbował ich ukraść, przenieść lub zniszczyć – dodaje dr Hubert Kowalski.