Uczniowie jednej ze szkół podstawowych na Pradze w najbliższy piątek mogą przyjść na zajęcia w dresie. To decyzja szkolnego samorządu.
Dres, czyli sportowe ubranie, dawniej było wyróżnikiem osób spędzających czas na ławkach i boiskach. Dresiarze pojawili się w Polsce w latach 90. I choć sami nie określali się w ten sposób, to przez ogół społeczeństwa byli traktowani jako oddzielna subkultura, tak jak skejci czy punki.
Dresiarze charakteryzowali się gwałtownym zachowanie i skłonnością do przestępstw. Przypisywano im brak poszanowania zasad i norm współżycia społecznego, co objawiało się używaniem ordynarnego języka i akceptowaniem przemocy.
Do szkoły w piżamie i z książkami w wiadrze
Dzień Dresiarza odbędzie się w Szkole Podstawowej im. gen. Jakuba Jasińskiego nr 258 przy ul. Brechta. Jak udało nam się ustalić, pomysł Dnia Dresiarza to inicjatywa nowego szkolnego samorządu. – To wieloletnia tradycja, że uczniowie proponują nietypowe obchody nietypowych świąt – mówi dyrektor szkoły Bogumiła Chisi. Jak dodaje, jej podopieczni przychodzili już do szkoły w piżamach i szlafrokach. W szkole obchodzono też dzień bez plecaka, uczniowie przynosili książki spięte paskiem a nawet w wiadrach.
W szkole panują zasady społeczeństwa obywatelskiego. W ramach Rzeczpospolitej Szkolnej działają ministerstwa z szefami resortów, a nawet urząd premiera szkoły. Zapytaliśmy, dlaczego szkoła nie ma prezydenta. – Nie było takiej potrzeby – dodaje z uśmiechem dyrektor Chisi.
Mundurki na Pradze
W Polsce szkolne mundurki obowiązywały do końca lat 80. W 2007 roku, ówczesny Minister Edukacji, Roman Giertych ponownie wprowadził je do szkół, ale już po roku nakaz cofnięto. Na Pradze-Północ mundurki obowiązują w Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ul. Kowelskiej, ale tylko uczniów, którzy uczęszczają do klasy kawalerii konnej.