Po kolejnym przeliczeniu danych z protokołów obwodowych komisji wyborczych okazuje się, że jeden głos zaważył na tym, że Krystyna Ambroziak z Praskiej Wspólnoty Samorządowej straciła mandat radnej dzielnicy na korzyść Piotra Pietruszyńskiego z PO.
Zdjęcie, które wczoraj publikowaliśmy na portalu, przedstawiające porozrzucane worki i kartony z głosami mieszkańców Pragi, można dziś znaleźć na pierwszej stronie stołecznego wydania Gazety Wyborczej. W gazecie znajdziemy też wypowiedź Kamila Ciepieńko, praskiego radnego.
– Byłem w urzędzie dzielnicy Praga-Północ wczoraj około godziny 18, chwilę po zakończeniu pracy obwodowych komisji wyborczych. Karty z głosami leżały w sali konferencyjnej. Drzwi do niej są zamykane na zwykły klucz. Zresztą i tak musiały być otwarte, bo cały czas wchodzili i wychodzili radni. Tuż obok znajduje się wydział obsługi mieszkańców, więc do sali mógł wejść praktycznie każdy – mówi Ciepieńko.
Rzeczniczka dzielnicy Barbara Dżugaj zapewnia jednak, że w sali byli tylko członkowie komisji wyborczej. – Nie liczyli głosów, tylko spisywali wyniki z protokołów, które spłynęły z poszczególnych komisji. Po ich wyjściu sala była zamykana na klucz. Poza tym przy drzwiach sali stoją ochroniarze, którzy zostali poinformowani, że mają też pilnować kart i na pewno nie wpuściliby tam żadnych osób postronnych – tłumaczy Dżugaj.
Ale kwestia zabezpieczenia głosów nabrała dodatkowego znaczenia, gdy zmieniły się wstępne wyniki wyborów do rady dzielnicy. – Po podliczeniu wyników w urzędzie nagle się okazało, że znaleziono jeden głos, które zadecydował, że tracimy mandat na rzecz PO – mówi Ciepieńko.
– W poniedziałek rano mieliśmy pięć mandatów, a o godzinie 14 już tylko cztery – dodaje Jacek Wachowicz z PWS. – To skandal, że 36 protokołów z komisji było weryfikowanych przez kilka godzin.
Radny zapowiada, że złoży protest do komisarza wyborczego. – Te wybory to jakiś horror – komentuje. – Urny w trzech komisjach nie były zaplombowane. Na jednej z list zdublowanych było 60 nazwisk, gdzie indziej wydano za dużo kart. Mam sygnały od wyborców, że poparli naszych kandydatów, a okazuje się, że w tych komisjach zebrali zero głosów.
źródło: własne/Gazeta Stołeczna