Wraca temat biblioteki przy ul. Kijowskiej 11. Mieszkańcy czują się oszukani przez poprzedni zarząd dzielnicy, oskarżają też dyrekcje biblioteki. Sprawdziliśmy jakie są fakty i dlaczego filia z Kijowskiej musiała zniknąć.
Przypomnijmy: filia biblioteki publicznej przy ul. Kijowskiej 11 została w 2016 r. przeniesiona na ul. Jagiellońską 47, na osiedle Golędzinów. Przeniesienie wzbudziło kontrowersje, bo biblioteka działała w tym miejscu ponad 40 lat i mieszkańcy zdążyli się do niej przyzwyczaić.
Decyzja o przeniesieniu filii zapadła wtedy, gdy zarządzająca budynkiem spółdzielnia mieszkaniowa RSM Praga zażądała od biblioteki 27 zł za mkw. Lokal wymagał ponadto remontu, a taka inwestycja przewyższała możliwości finansowe biblioteki. Zanim jednak zapadła decyzja o opuszczeniu lokalu, dyrekcja poprosiła RSM o zmniejszenie stawki czynszu uzasadniając to, że nie prowadzi działalności komercyjnej. Spółdzielnia pozostała jednak głucha na prośby.
W tym czasie mieszkańcy Golędzinowa walczyli już o filię na swoim osiedlu, a Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami zaproponował dla biblioteki nowoczesny lokal w cenie niewiele ponad 6 zł za mkw. Radni uznali to za dobry pomysł szczególnie, że kolejne filie bibliotek znajdują się w odległości 650 i 900 metrów od ul. Kijowskiej 11, odpowiednio przy ul. Ząbkowskiej 23/25 i ul. Radzymińskiej 50. Co ciekawe, lokal przy ul. Ząbkowskiej jest komunalny, należy więc do dzielnicy i kosztuje 6,27 zł za mkw, zaś przy ul. Radzymińskiej właścicielem jest RSM, której biblioteka płaci 24,54 zł za mkw.
Gdy doszło do przenosin, a biblioteka oficjalnie zdała klucze do lokalu przy ul. Kijowskiej, spółdzielnia nagle zaproponowała czynsz w wysokości 13 zł za mkw. Było jednak już za późno.
Wyborcza deklaracja
Mieszkańcy ul. Kijowskiej nie dali jednak za wygraną i za wszelką cenę zażądali powrotu placówki. Poprzedni burmistrz dzielnicy Wojciech Zabłocki (PiS), który wtedy planował już kampanię do sejmiku województwa, postanowił o zabezpieczeniu na ten cel 400 tys. zł. Konsultacje społeczne i projekty przygotowane przez planistów z warszawskiej ASP urealniły jednak kosztorys do kwoty 638 tys. Zarząd dzielnicy schował wtedy głowę w piasek i nie podjął żadnej decyzji. Środki zostały więc przeznaczone na bieżącą działalność praskich bibliotek.
– Nie można dopuścić do sytuacji, że jednostki kulturalne są zmuszone wynajmować powierzchnie od podmiotów komercyjnych po stawkach rynkowych, podczas gdy lokale miejskie, które są dużo tańsze, stoją puste – mówi Jacek Wachowicz, prezes stowarzyszenia Kocham Pragę i wiceprzewodniczący dzielnicy. – Trzeba pamiętać, że pieniądze, którymi dysponuje dzielnica są publiczne.
Jak udało nam się ustalić; spółdzielnia planowała dodatkowo zorganizować w lokalu, za pieniądze dzielnicy, miejsce pamięci 50-lecia istnienia RSM Praga, za które miała być odpowiedzialna… biblioteka.
Jak dodaje Wachowicz, obecny zarząd dzielnicy planuje zbudować przy ul. Folwarcznej i Łochowskiej Centrum Społeczne, w którym m.in. ma się znaleźć nowoczesna, multimedialna biblioteka.