Jutro wieczorem w Łodzi drużyna warszawskiej Legii zmierzy się z Widzewem. Nikogo nie trzeba przekonywać, że na Pradze wszyscy kibicują wojskowym. Warto jednak przypomnieć, że właśnie w Łodzi, ponad dwadzieścia lat temu, po raz pierwszy zadebiutowała legijna flaga naszej dzielnicy.
Warszawska Praga na zawsze z Legią Warszawa – to oficjalne hasło kibiców z Pragi. W 2000 roku powstała pierwsza flaga „Praga”. Została uszyta w jednym z zakładów na warszawskiej Woli. Jej debiut przypadł na wyjazdowy mecz z Widzewem Łódź, 15 kwietnia 2000 roku.
Byliśmy w Doniecku i w Moskwie
Flaga wielokrotnie pojawiała się na starej „Żylecie”, jednak częściej było ją widać na wyjazdach, m.in. w Krakowie, Poznaniu czy Szczecinie. „Praga” towarzyszyła także drużynie na europejskich szlakach m.in. Utrecht (Holandia), Skopie (Macedonia), Gelsenkirchen (Niemcy), Donieck (Ukraina) i Moskwa (Rosja).
Warto też napisać, że w tym samym czasie na starym stadionie przy ul. Łazienkowskiej na trybunie krytej wisiała mała flaga „Szmulki”.
![](https://przegladpraski.pl/wp-content/uploads/2022/08/flaga-szmulki-legia.jpg)
Debiut flagi „Praga” na Widzewie
To był mój pierwszy wyjazd. Pamiętam, że bilet na Widzew kupiłem zupełnie w ciemno, nie mając żadnej pewności, czy dam radę pojechać. Rzecz jasna nie powiedziałem nic rodzicom, bo odpowiedź byłaby jedna (- nigdzie nie pojedziesz). A przecież jechać musiałem.
Na szczęście złożyło się tak, że ojciec wyjechał w delegację, a z mamą zawsze rozmowy były prostsze. I tak, na dwie godziny przed wyjściem, udało mi się wszystkich przekonać, że jadę na wielką urodzinową imprezę do koleżanki na Tarchomin. Delikatnie wyniosłem z domu flagę dzielnicy i szal, i razem z ekipą ukrytą za blokiem ruszyłem na Dworzec Wschodni. Pociąg specjalny nie gwarantował żadnych pozasportowych atrakcji. Nawet dobrze, bo obiecałem, że będę punktualnie w domu. Przede mną przecież były kolejne wyprawy za Legią!
Pamiętam, że w pociągu po ciężkich przepychankach udało nam się zająć miejsca przy oknie, tylko po to, żeby po chwili je opuścić. Niefortunnie znaleźliśmy się w przedziałach starszyzny.
W Łodzi z peronu odbiera nas policja i prowadzi na stadion Widzewa. Jest nas ponad 1000 osób. Zaraz po wejściu wieszamy naszą flagę. Pierwszy raz pokazujemy całemu kibicowskiemu światu, że na Pradze jest Legia!
![](https://przegladpraski.pl/wp-content/uploads/2022/08/flaga-praga-plock.jpg)
Na sektorze panuje ogromny ścisk. Praktycznie nie ma się gdzie ruszyć. Na domiar złego, co chwilę w naszą stronę lecą kamienie. Z minuty na minutę coraz więcej, aż w końcu jesteśmy konkretnie kamieniowani. Policja nie reaguje, a w naszych szeregach jest coraz więcej rannych. Nikt już nie ogląda meczu tylko wypatruje i stara się unikać latających kamieni. Przestaliśmy je już nawet odrzucać. Ściśnięci nie mamy szans, w odróżnieniu od widzewiaków, którzy mogą biegać po swoich sektorach.
Chwila nieuwagi z mojej strony i dostaje w kark… a zaraz potem w udo! Kolejny kamień uderza w aparat! Prosto w obiektyw! Następny znów uderza w aparat, tym razem w jego tylną część, co powoduje otworzenie się klapki od kliszy. W dawnych czasach aparatów analogowych otwarcie klapki powodowało, że klisza się prześwietlała i szlag trafiał większość zdjęć. Tak też się stało w tym przypadku…
Pod koniec meczu gospodarze robią jeszcze podejście pod nasze flagi, atakując sektor już nie kamieniami, ale w tradycyjne sposób. Na naszym sektorze dochodzi do przepychanki z policją, która stara się uniemożliwić konfrontacje kibiców.
Powrót do domu był spokojny. Tylko musiałem się tłumaczyć, po co mi była flaga i szalik, skoro byłem u koleżanki.
Z dziennikarskiego obowiązku podajemy, że mecz skończył się wynikiem 3:2 dla Widzewa. Bramki dla Legii strzelili Sylwester Czereszewski i Marcin Mięciel.