Straż miejska rozpoczęła ofensywę przeciw mieszkańcom Nowej Pragi. Od kilku dniu strażnicy roznoszą ulotki, w których straszą mandatami i odholowywaniem aut. Za mieszkańcami wstawił się radny.
Ulotki pojawiły się za wycieraczkami samochodów zaparkowanych m.in. przy ulicach Darwina i Młota. Czytam w nich, o zakazie parkowania w odległości mniejszej niż 10 metrów od skrzyżowania, a także wzdłuż linii ciągłej, jeśli zmusza to innych kierowców do najeżdżania na linię.
Zakazy mają swoje uzasadnienie w Prawie o ruchu drogowym, o czym strażnicy dokładnie informują. Problem polega jednak na tym, że w okolicy nie ma żadnych miejsc parkingowych, dlatego działania straży miejskiej mieszkańcy traktują jak złośliwość. – To tradycja, że strażnicy na koniec roku rozpoczynają polowanie na mieszkańców – nie kryje złości Adam Michalski, mieszkaniec. – Muszą poprawić statystyki i pochwalić się wynikiem. Warto też dodać, że kilka dni temu przy ul. Linneusza w samochodzie wybito szybę i skradziono radio, obok jest komenda, gdzie byli strażnicy?
Za mieszkańcami wstawił się radny Kamil Ciepieńko. – Prawo i zasady są ważne, ale zakaz i pozostawienie ludzi bez alternatywy uważam za nierozsądne – mówi radny. – Rozmawiałem ze strażnikami, wzruszyli tylko ramionami, nie potrafili wskazać żadnego rozwiązania.
Jak dodaje radny Ciepieńko; wyjaśnienia, prośby o anulowanie mandatów, to działania doraźne, potrzebne są jednak przemyślane rozwiązania, które sprawdzą się nie tylko dziś, ale i w przyszłości.
Jednym z nich jest budowa parkingu. Taki wniosek pojawił się m.in. wśród projektów złożonych w ramach budżetu partycypacyjnego. Niestety, nie zdobył potrzebnej ilości głosów. Projekt zakładał budowę zatok parkingowych przy ul. Darwina, z wykorzystaniem tzw. eko-kratki, co pozwoli na stworzenie potrzebnych miejsc i zachowanie zieleni. – Nie udało się w budżecie partycypacyjnym, dlatego znajdziemy potrzebne fundusze w tradycyjnym budżecie. Zarząd dzielnicy jest przekonany do mojego pomysłu – mówi Kamil Ciepieńko.
Jakiś czas temu drogowcy zmienili układ parkowania przy ul. Namysłowskiej, ograniczając liczbę miejsc dla samochodów. Strażnicy i drogowcy tłumaczą to poprawą bezpieczeństwa. – Trudno się nie zgodzić z ich podejściem, ale w przypadku strażników wiadomo, że chodzi o to, aby wystawić jak najwięcej mandatów – dodaje Michalski.