Mieszkańcy jednego z osiedli mieszkaniowych na Pradze-Północ, na którym od stycznia ma zacząć obowiązywać strefa płatnego parkowania, zaapelowali do Rady Warszawy o wykreślenie ich ulic z SPPN. Drogowcy przebudowali układ komunikacyjny osiedla likwidując przy okazji ogromną liczbę miejsc parkingowych. Tylko na jednej z ulicy aż 83 proc. mieszkańców zostało z dnia na dzień pozbawionych prawa do posiadania własnego samochodu.
– Nie zgadzamy się na to, aby urzędnicy i tzw. miejscy aktywiści, zabraniali nam korzystać z własnych, prywatnych samochodów, odbierali nam miejsca parkingowe i kazali płacić za nic – przekonują mieszkańcy osiedla, których w sporze z miastem reprezentuje Kamil Ciepieńko, radny dzielnicy ze stowarzyszenia Kocham Pragę.
Mieszkańcy przygotowali i opublikowali w internecie petycję, w której apelują o natychmiastowe zaprzestanie i zaniechanie dalszego procesu wprowadzania SPPN. W uzasadnieniu petycji czytamy m.in. że urzędnicy Zarządu Dróg Miejskich, w sposób niewłaściwy i niemiarodajny przeprowadzili proces konsultacji społecznych.
Tylko 0,6 procent mieszkańców wzięło udział w konsultacjach
W konsultacjach wzięło udział około 100 osób, co oznacza 0,6 proc. mieszkańców osiedla zamieszkanego przez blisko 15 tys. osób. – Uważamy, że radnym m.st. Warszawy nie został przedstawiony prawdziwy obraz sytuacji parkingowej osiedla, a jedynie wizja, która nie jest możliwa do realizacji. Radni, tak samo jak mieszkańcy, zostali więc wprowadzeni w błąd – przekonuje Kamil Ciepieńko i dodaje, że nie przedstawiono pełnych danych, co do skali planowanych zmian oraz ich rzeczywistego oddziaływania, a podczas dyskusji i sesji pytań udzielano na ten temat odpowiedzi niekonkretnych i wymijających.
Jak mówią mieszkańcy, władze miasta zostawiły ich samych sobie nie dając im żadnej alternatywy, zaś w jednym z nielicznych miejsc, w których można było zorganizować dla mieszkańców parking – wzdłuż ul. Jagiellońskiej – w ostatnich dniach posadzono drzewa.
– Największym zmartwieniem mieszkańców jest to, że nie wiemy, co zrobić z własnym samochodem, dla którego nagle zabrakło miejsca. Na osiedlu pojawią się lawety, które na wniosek straży miejskiej odholowują auta, sypią się także mandaty – mówi radny Ciepieńko. – To uderzenie w mieszkańców, a przede wszystkim w nasze portfele.
Mieszkańcy: nie damy się zakrzyczeć
Petycję można przeczytać i podpisać na portalu petycjeonline.com/niedlastrefy Powstała też specjalna strona: niedlastrefy.pl na której można znaleźć informację jak zaangażować się w akcję zbierania podpisów. Autorzy petycji zaplanowali też spotkania z mieszkańcami w terenie:
- 5 listopada, w godz. 12-15 na pl. Hallera przy fontannie,
- 8 listopada, w godz. 17-20 w Administracji Obsługi Mieszkańców przy ul. Burdzińskiego 7.
– Nasza petycja jest skierowana do osób, które mieszkają na Pradze-Północ, prowadzą działalność gospodarczą lub mają tu swoich rodziców, dziadków, o których muszą dbać – mówi Kamil Ciepieńko. – Nie możemy dać się zakrzyczeć urzędnikom czy radnym, którzy na osiedlu mają własne garaże. Jest nas więcej i władze miasta powinny nas wysłuchać – dodaje Ciepieńko.