czwartek, 25 kwietnia, 2024

Dewastacja zieleni i utrudnienia dla kierowców. Budżet obywatelski według aktywistów

Likwidacja kilkudziesięciu miejsc parkingowych, dewastacja zieleni i zakorkowanie ulic. To konsekwencje, które niesie za sobą tylko jeden z wielu kontrowersyjnych projektów złożonych w tym roku do Budżetu Obywatelskiego. Sprawdziliśmy, co to oznacza dla mieszkańców Pragi-Północ.

Trwa kolejna, dziewiąta już edycja budżetu obywatelskiego. Projekty można było składać do 25 stycznia br. Teraz są oceniane przez urzędników. Głosowanie odbędzie się w dniach 15-30 czerwca. Jeden z projektów wzbudził tak duże kontrowersje, że postanowiliśmy przyjrzeć mu się już teraz, szczególnie że będzie realizowany m.in. na terenie Pragi-Północ.

Transport miejski w Warszawie według budżetu obywatelskiego

Od lat grupa tzw. aktywistów próbuje na siłę uszczęśliwić mieszkańców Warszawy wizją miasta, które jest zdominowane przez rowerzystów. Projekt, który wzbudził nasze zainteresowanie, nazywa się RoweroWarszawa, i niech was nie zmyli radosny tytuł. Ten projekt ma zasiać zniszczenia aż w ośmiu dzielnicach naraz – na Białołęce, Ochocie, Pradze-Południe, w Rembertowie, Śródmieściu, Wawrze, Włochach, a także na Pradze – Północ. Autor projektu przekonuje, że celem projektu jest uzyskanie spójnego systemu transportu rowerowego. Kiedy ogólnomiejski system transportowy miasta, które ma powierzchnie ponad 500 kilometrów kwadratowych, jest tworzony z pomocą budżetu obywatelskiego, to sygnał, że trzeba zacząć się bać.

Pominę tu bezsens tworzenia systemu w jednorocznym zadaniu (sam projekt organizacji ruchu to ok. 1,5 roku pracy) przez laika, nieposiadającego kompetencji w tej dziedzinie. Autor nie podaje publicznie nawet swojego nazwiska. Skupię się na tym, co nas najbardziej interesuje, czyli na Pradze-Północ. I tu spadają na nas pomysły rewolucyjne: montaż 100 nowych stojaków rowerowych, budowa drogi dla rowerów po północnej stronie ul. Targowej, droga dla rowerów wzdłuż ul. Kijowskiej czy wytyczenie pasów rowerowych na ul. Jagiellońskiej od ul. Zamoyskiego aż do al. Solidarności.

Droga dla rowerów ważniejsza niż trawnik

Co ciekawe, okazuje się, że zieleń dla aktywu nie jest wcale cenniejsza od roweru. Narysowane ścieżki biegną przez trawniki i tereny zielone. Nie szkodzi, że w niektórych miejscach (ul. Kijowska), jest tyle miejsca, że bez problemu zmieści się i nieliczny pieszy, i zabłąkany rowerzysta. Oddzielna ścieżka musi być! Nawet kosztem zieleni. Gorzej gdy nie ma miejsca – propozycja upchnięcia „sierżantów” i pasów rowerowych na ul. Jagiellońskiej to istny majstersztyk. To znaczy byłby nim, gdyby ulice były z gumy.

Przykład ingerencji w tereny zielone. Ulica Kijowska na Pradze-Północ. Źródło: BO

Obrazek na którym autorzy RoweroWarszawy proponują na odcinku Kłopotowskiego – Solidarności dwa pasy rowerowe sprytnie pomija fakt, że z żadnej strony nie da się skręcić w lewo, a parkowanie w większości już tam jest równoległe. Szanowni państwo „projektanci” proszę was – zajmijcie się tym, na czym się znacie, a projektowanie dróg pozostawcie fachowcom.

100 nowych stojaków rowerowych. Dla kogo?

Apeluję także o odrobinę zdrowego rozsądku – jeżeli uważacie, że ustawienie stojaków przy dworcach spowoduje, że „będzie można wygodnie dojechać rowerem i tam go zostawić przez cały dzień”, czeka was srogie rozczarowanie. Nikt myślący nie zostawi na cały dzień swojego roweru przy dworcu, bo wie, że musiałby wracać do domu na piechotę. A kto wierzy, że słupki służą rowerom, niech przejdzie się ulicami Targową lub Ząbkowską. Stoją smętnie puste, a ich jedyną rolą jest zajmowanie miejsca i zaśmiecanie przestrzeni publicznej.

Stojaki rowerowe przy stacji Warszawa-Stadion

Drodzy Mieszkańcy! Czy macie świadomość, co oznacza dla nas pomysł montażu 100 nowych stojaków rowerowych? Pisze o tym sam pomysłodawca (lub pomysłodawczyni): „stojaki powinny uniemożliwić samochodom wjazd na chodnik”, „stojaki należy ustawić tak, by zapobiegały parkowaniu zbyt blisko skrzyżowania”. Te stojaki są po to, drodzy czytelnicy, by zlikwidować miejsca postojowe! Według moich ostrożnych szacunków ten projekt oznaczałby usunięcie minimum 50 takich miejsc na Pradze. Zwróćcie uwagę na zapis: „stojaki równolegle do jezdni”. Arytmetyka jest tu prosta – jeden stojak = jeden samochód. Nie zadawajcie proszę pytań retorycznych, czy nie dałoby się tych stojaków postawić prostopadle. Otóż tu nie chodzi o stojak, lecz o uszczknięcie miejsca podłym blachosmrodom! Takie wymysły jak postawienie stojaków tuż przy skrzyżowaniu (co znacznie ograniczyłoby widoczność i bezpieczeństwo na drodze) przemilczę. Tak samo jak pomysł postawienia stojaków przy ul. Targowej 62, gdzie stoi ich pięć, używanych sporadycznie przez hulajnogi.

Na odcinku Kłopotowskiego – al. „Solidarności” aktywiści proponują wymalować „sierżanty” rowerowe i przenieść/zmienić parkowanie skośne na równoległe, by „zwiększyć bezpieczeństwo rowerzystów”. Źródło: BO.

Stojaki dla rowerów zamiast parkingów

Lektura propozycji miejsc, w których mają pojawić się stojaki, jest interesująca także pod względem towarzyskim. Dowiadujemy się z niej, jakie są ulubione kawiarnie i sklepy aktywistów. Projektodawcy nie zapomnieli również o kolegach z tzw. Porozumienia dla Pragi. Przed ich lokalem proponują dwa stojaki, tu, gdzie teraz są dwa miejsca parkingowe.

ZOBACZ TEŻ: Budżet obywatelski na Pradze może trafić do prokuratury

Ten wytwór myśli aktywistycznej jest teraz opiniowany przez urzędników. Miejmy nadzieję, że poślą ten projekt tam, gdzie jego miejsce – na śmietnik historii BO. Gdyby jednak nie podźwignęli zadania, zawsze jest nadzieja. Bo to my głosujemy, więc w razie czego wiemy co robić.

Dominika Baranowska

Redakcja
Redakcja
Przegląd Praski. Prawy brzeg informacji

Najnowsze informacje

Podobne wiadomości