Było blisko, mogliśmy w prosty sposób wysłać sygnał do urzędów lokalnych i państwowych, że nie zgadzamy się na to, żeby brać na swoje plecy problemy Warszawy. Szczególnie, jeśli dotyczą osób uzależnionych od narkotyków. Niestety, komisja bezpieczeństwa Pragi postanowiła problem zamrozić. Zamiast walczyć o dobrostan mieszkańców, radni przyjeli stanowisko, w którym złożyli broń…
Komisja stawia cele policji
We wtorek, w urzędzie dzielnicy obradowała komisja bezpieczeństwa, której zadaniem było przyjęcie stanowiska w sprawie profilaktyki leczenia uzależnień i zwalczania przestępczości narkotykowej na terenie Pragi-Północ. W stanowisku, przyjętym głosami radnych lewicy, aktywistów i Koalicji Obywatelskiej czytamy m.in. że komisja „zauważa potrzebę wzmocnienia działalności policji i straży miejskiej”. Stawia też funkcjonariuszom ambitne cele, m.in. zatrzymanie procederu handlu narkotykami i zmniejszenie liczby handlujących. Nie wiem skąd przekonanie, że komendant policji na Pradze, jak tylko zapozna się z pismem, przejdzie do realizacji. Wszyscy wiemy, że problemem są braki kadrowe w policji, a nie brak chęci funkcjonariuszy do pracy. Tych apeli komisji nie będę jednak punktował. Brak doświadczenia i zbyt duże ambicje nowych radnych trzeba zwyczajnie przeczekać.
Ponury żart radnych
Co ciekawe, w stanowisku, podpisanym przez Krzysztofa Stępnia (KO), przewodniczącego komisji, którego zastępowała na posiedzeniu Wanda Grudzień (Lewica), czytamy, że jeśli na Pradze mamy łatwy dostęp do narkotyków, to należy też zapewnić kompleksowe wsparcie osobom, które są od nich uzależnionym. Można to uznać za ponury żart. Na Pradze nie dość, że można kupić narkotyki, to można też znaleźć wsparcie w nałogu. To się nazywa przyjazna dzielnica, chapeau bas, czyli kaszkiety z głów przed szanowną komisją!
To jednak nie jest żart, ale próba wyciszenia głównego problemu, czyli działalności punktów leczenia substytucyjnego. Na czym polega takie leczenie? Na stosowaniu produktów leczniczych lub środków odurzających, np. metadonu, które mają pomóc osobom uzależnionym od narkotyków wyjść z nałogu. Podawane leki mają podobne działanie jak narkotyk, nie powodują jednak silnego uzależnienia.

Punktów leczenia osób uzależnionych w Warszawie jest 6. Trzy z nich znajdują się na Pradze-Północ. Dzielnica bierze więc na siebie ciężar całego miasta, a dokładnie odpowiada za leczenie ponad 70 proc. osób uzależnionych, czyli blisko 1600 pacjentów.
Radni nie potrafią albo nie chcą
Pouczanie policji przez radnych jest niepoważne, ale w przypadku lecznic metadonowych mają oni już pewne możliwości. Radni działają w przestrzeni administracyjnej i mają takie narzędzia jak uchwały czy stanowiska. Ale czy potrafią lub, co ważniejsze, czy chcą z nich korzystać?
Prześledźmy dalszą treść stanowiska: „komisja odnotowuje obawy mieszkanek i mieszkańców Pragi związane z wzrastającą liczbą osób leczonych substytucyjnie na terenie dzielnicy”, autorzy stanowiska zwracają też uwagę na problem konkretnego punktu przy ul. Kijowskiej 7, w sąsiedztwie, którego dochodzi do największej liczby niebezpiecznych sytuacji. I co dalej? Radni proszą władze i instytucje o wypracowanie wspólnych rozwiązań (!). Stanowisko adresują m.in. do Ministerstwa Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia, Urzędu Marszałkowskiego, władz dzielnicy i miasta. Wyobrażacie sobie taki okrągły stół w urzędzie przy ul. Kłopotowskiego?! Dalej komisja „wnioskuje do władz dzielnicy o analizę działalności już istniejących punktów leczenie substytucyjnego, a w przypadku wystąpienia niezgodności, do skorzystania z dostępnych instrumentów w celu przywrócenia stanu zgodnego z prawem.” Nawet, jeśli taka analiza powstanie, nie będzie miała żadnej mocy prawnej. Ale o braku doświadczenia aktywistów już pisałem.
Miasto musi przenieść ośrodki leczenia
Moje uwagi do stanowiska były proste. Zaproponowałem, żeby „diametralnie zmniejszyć liczbę punktów leczenia substytucyjnego na Pradze-Północ”. Po tych uwagach, zamiast dyskusji, przewodnicząca Wanda Grudzień zrobiła przerwę w obradach, a następnie, po dyskusji w kuluarach z radnymi lewicy i KO, poddała moje uwagi pod głosowanie. Uwagi zostały odrzucone… Uważam, że punkty powinny zostać przeniesione poza naszą dzielnicę, która i tak mierzy się z ogromnymi wewnętrznymi problemami.
Mogliśmy wykorzystać medialne zamieszanie oraz zainteresowanie państwowych urzędników i postawić sprawę jasno, że nie chcemy, aby nasza dzielnica stała się centrum leczenia substytucyjnego. Zamiast tego radni przyjmują miałkie stanowisko, w którym: „zauważają”, „dostrzegają” i „wnioskują”.

Nie wolno jednak zapominać o faktach. W 2021 r. mieszkańcy Pragi wspólnie z radnymi stowarzyszenia Kocham Pragę zorganizowali protest przeciwko planom budowy ośrodka dla uzależnionych od narkotyków w Szpitalu Praskim. Pod szpitalem pojawiła się też kilkuosobowa grupa kontr manifestantów z flagami Polskiej Partii Socjalistycznej (!) oraz aktywiści miejscy ze stowarzyszenia Porozumienie Dla Pragi, wśród nich Wanda Grudzień, która dziś jest radną lewicy i zastępcą przewodniczącego komisji bezpieczeństwa. Zwolennicy ośrodka mieli ze sobą banery z napisami m.in. „Praga dla wszystkich”.
Mieszkańcy Pragi protestują. Nie chcemy tego ośrodka na Pradze